Forum www.indeath.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
"Randka ze śmiercią"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.indeath.fora.pl Strona Główna -> Ulubione cytaty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lavenda
Members
PostWysłany: Sob 19:49, 17 Sty 2009 Powrót do góry


Dołączył: 16 Sty 2009

Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: K

Kiedy przeszły do jej gabinetu, Eve wyświetliła na ekranie zdjęcie Stephanie Finch - i w ostatniej chwili stłumiła okrzyk przerażenia, gdy Trina ujęła jej twarz w dłonie o długich na trzy centymetry, szafirowych paznokciach.
- Hm ... Wiesz, barwienie ust nie jest w tym stanie przestępstwem. Powinnaś spróbować.
- Byłam trochę zajęta.
- Zawsze jesteś trochę zajęta, Nie używasz żelu pod oczy, który ci ostatnio dałam. Nie możesz dwa razy dziennie znaleźć na to wolnej minuty? Chcesz mieć zmarszczki i wory pod oczami? Masz najseksowniejszego faceta na planecie i poza nią i chcesz, żeby patrzył na twoje zmarszczki? Co zrobisz, kiedy rzuci cię dla babki, która dba o swoją twarz?
- Zabiję go.
Trina uśmiechnęła się szeroko, migotając przy tym maleńkim szafirem umocowanym w kącie oka.
- Łatwiej używać żelu.



Roarke westchnął cicho. Zupełnie zapomniał, z kim rozmawia. - Wyjdź czasami z laboratorium, Stiles.
- Po co? Tam są ludzie. Nic tak nie psuje mi humoru jak ludzie.




- Wypij to - rozkazał.
- Nie.
- Nie chciałbym ci narobić kolejnych siniaków, ale jeśli będę musiał...
Eve przymrużyła oczy. Oboje wiedzieli, że Roarke z przyjemnością użyje brutalnej siły.
- Niczego nie potrzebuję. A ty próbujesz mnie tylko uzależnić od jakichś świństw.
- Kochanie, jesteś szalenie miła. - Działając z zaskoczenia, pochwycił jej ucho pomiędzy kciuk i palec wskazujący. Wystarczył jeden wprawny ruch jego dłoni, by otworzyła usta. Wsunął do nich tabletkę.
- Faza pierwsza.
Zamachnęła się na niego, ale ponieważ krztusiła się jednocześnie tabletką, nie mogła trafić. Zanim cofnęła rękę, Roarke pochwycił ją za włosy, odciągnął jej głowę do tyłu i wlał do ganiła podejrzany płyn.
Musiała przełknąć co najmniej dwukrotnie, nim odepchnęła go od siebie.
- Zabiję cię.
- Wszystko. - Nie zważając na jej protesty, przycisnął ją do łóżka i zmusił do wypicia całej zawartości szklanki. - Faza druga.
- Nie żyjesz, Roarke. - Otarła wierzchem dłoni brodę, na którą pociekło kilka kropel płynu. - Nie wiesz o tym, ale już przestałeś oddychać. Jesteś chodzącym trupem.
- Nie musiałbym tego robić, gdybyś choć trochę o siebie dbała.
- A kiedy zrozumiesz wreszcie, że jesteś martwy, i upadniesz na podłogę ...
- Czujesz się już lepiej?
- I kiedy będziesz tam leżał, ja przejdę nad twoim zimnym, nieżywym ciałem i otworzę drzwi do tego magazynu, który nazywasz apteczką. I spalę go.
Roarke uniósł lekko brwi.
- Po co się tak denerwować. Tak, lepiej - uznał, kiwając głową. - Ale to kamienne spojrzenie byłoby znacznie bardziej skuteczne, gdybyś nie miała podkrążonych oczu.
- Nienawidzę cię.
- Wiem. - Pochylił się, by ją ucałować. - Ja też cię nienawidzę.
Mam ochotę na jajecznicę. Weź szybko prysznic, a potem opowiesz mi o wszystkim przy śniadaniu.
- Nie rozmawiam z tobą.
- Naprawdę? - Uśmiechnął się szeroko. - Taka ograna babska sztuczka.
Odwrócił się i ruszył do drzwi. I nie był wcale zaskoczony, kiedy Eve wylądowała na jego plecach.
- No, teraz już lepiej - wykrztusił, gdy zacisnęła zgięte ramię na jego szyi.
- Uważaj, kogo nazywasz babą, asie.




Wezwała Peabody, a asystentka weszła do sklepu dokładnie w chwili, gdy Eve kupowała jakiś baton.
- To bardzo dziecinny lunch - oświadczyła Peabody, spoglądając łakomie na baton. - Czy ta sałatka warzywna jest świeża?
- Co masz dla mnie?
- Wielką pustą dziurę w miejscu, gdzie kiedyś był żołądek - odparła Peabody i zamówiła porcję sałatki na wynos.
- Próbuję tej nowej diety, wiesz, na śniadanie tylko białko z jaja gotowanego na twardo, potem ...
- Peabody. - Widząc udręczone spojrzenie asystentki, Eve rozpakowała baton, ugryzła go powoli, ze smakiem. - Czyżbyś wzięła mnie za kogoś, kto interesuje się dietami?
- To naprawdę podłe. Masz podły charakter, bo zamiast naturalnych substancji jesz przetworzony cukier i... to karmel?
- No pewnie. - Eve zlizała z palca lśniącą nitkę karmelu.
Szkliste oczy Peabody śledziły każdy jej ruch.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patrycja87
Members
PostWysłany: Czw 12:06, 03 Gru 2009 Powrót do góry


Dołączył: 13 Lip 2009

Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tarnowa
Płeć: K

Niby nie moja sprawa, ale właśnie przeczytałam "Randkę..." i stwierdzam, że to nie są cytaty z tego tomu.
Akcja "Randki ze śmiercią" ma miejsce w okresie Świąt Bożego Narodzenia, kiedy to facet, przebrany za Mikołaja napada na samotnie mieszkające osoby. Żadną z jego ofiar, bądź osób, występujących w tej książce nie była Stephanie Finch Exclamation


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Patrycja87 dnia Czw 12:08, 03 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Lavenda
Members
PostWysłany: Nie 15:05, 06 Gru 2009 Powrót do góry


Dołączył: 16 Sty 2009

Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: K

Naprawdę? Shocked Nie pamiętam, słowo daję. Sprawdzę to w najbliższym czasie i poprawię, jakby co Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
karolajn19
Members
PostWysłany: Wto 9:17, 17 Sie 2010 Powrót do góry


Dołączył: 29 Kwi 2010

Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OpocznO / Kielce
Płeć: K

<i>– Tak, wiem. Rozmawiałysmy o tym. - Eve przygladała sie pracy Roarke'a
krytycznym wzrokiem. Czy on wie, jak to sie robi? - Gdyby Piper i Rudy mnie nie
widzieli, sama podjełabym sie tego zadania.
Roarke uniósł brew, kiedy umocował pierwszy sznur, po czym siegnał po nastepny.
- Miałbym pewne obiekcje, gdyby moja żona zaczeła umawiac sie na randki z
obcymi meczyznami.
Podeszła do tacy i wzieła nastepna kanapke.
– Nie poszłabym do łóżka z zadnym z nich, chyba że... wymagałaby tego sytuacja. -
Usmiechneła sie. - Ale przez cały czas myślałabym o tobie.
– A ja uciałbym facetowi jaja i przyniósł ci w prezencie.
Eve zachłysneła sie szampanem.
– Jezu, Roarke, ja tylko żartowałam.
– Mhm. Ja też, kochanie... </i>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marianka
Members
PostWysłany: Sob 14:44, 21 Sie 2010 Powrót do góry


Dołączył: 05 Lut 2009

Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Lawenda - Twoje cytaty pochodzą z "Wróg w płatkach róż" Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patrycja87
Members
PostWysłany: Czw 10:38, 09 Wrz 2010 Powrót do góry


Dołączył: 13 Lip 2009

Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tarnowa
Płeć: K

[i] Zajrzała najpierw do swojego biura. McNab spał w jej fotelu z Galahadem na głowie, który wyglądał niczym wielkie nauszniki. Obaj chrapali. Kiedy do nich podeszła, kot otworzył jedno oko, obrzucił ją znudzonym spojrzeniem i miauknął.
- McNab.
Nie otrzymawszy odpowiedzi, wzniosła oczy do sufitu i trąciła McNaba w ramię. Zachrapał i odwrócił głowę. Ten ruch spowodował, że Galahad zjechał niżej i zemścił się, wbijając mu pazury w skórę.
- Nie drap, kochanie.
- Chryste! - Eve mocniej szturchnęła go w ramię. - Żadnych erotycznych snów
w moim fotelu.
- Hmm? Daj spokój, kotku. - Otworzył zaspane oczy i spojrzał na Eve. - Dallas? Co? Gdzie? - Sięgnął do ramienia, czując jakiś ciężar i zacisnął dłoń na kocim łbie. - Kto?
- Zapomniałeś jeszcze dodać „dlaczego?” Ale mnie o to nie pytaj. Weź się w garść.
- Już. O rany! - Odwrócił głowę i znalazł się twarzą w twarz z Galahadem. - To pani kot?
- Mieszka tu. Obudziłeś się na tyle, by zdać mi raport?
- Jasne. - usiadł i przesunął językiem po zębach. - Kawy. Błagam.
Sama oddawała się temu nałogowi, poszła więc wspaniałomyślnie do kuchni
i zaprogramowała podwójną porcję czarnej, mocnej kawy. Kiedy wróciła, kot siedział na kolanach McNaba, wygniatał mu uda i sprawdzał, czy człowiek ośmieli się zaprotestować. McNab pochwycił w dłonie kubek z kawą i wypił połowę zawartości.
- Uff... Śniło mi się, że jestem na jakiejś planecie i robię TO z niewiarygodnie zbudowanym mutantem, który ma futro zamiast skóry. - Popatrzył na Galahada i uśmiechnął się. - Jezu!
[/i]

Słowo daję - myślałam że umrę ze śmiechu, kiedy przeczytałam ten cytat Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lavenda
Members
PostWysłany: Czw 12:53, 24 Lut 2011 Powrót do góry


Dołączył: 16 Sty 2009

Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: K

Chyba muszę sobie odświeżyć tę część, kompletnie nie pamiętam tego cytatu... Co ma swoje dobre strony, bo się ubawiłam, czytając Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.indeath.fora.pl Strona Główna -> Ulubione cytaty Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare